niedziela, 23 września 2012

Kiedy żaba jest kobietą,królik po łące kica,a diabeł chce być szybszy od czasu...

Zaległości skrobkowe mam wielkie...ehhhh...Czas spędzony z dala od komputera był bardzo pracowity. Regeneruję siły bo organizm zaczął bunt wielki. Ostatnie podrygi letniej pogody należały do syna mego jedynego, a domowe dziergała tworzyły się w każdej, choćby najmniejszej wolnej chwili i...nocami.

W komplecie wyglądają tak...


ŻABA

W pierwszej kolejności poszła w produkcję żeńska żaba. Czapka nie została wyprodukowana, ona została wymęczona, wymiętolona, wydziobana!! Nie dziwne jest,że faceci twierdzą,że kobiety są upierdliwe, nawet jeśli są żabami. Wymyśliłam sobie żeńskie oczy i... masz babo placek! Pierwsze trudności nastąpiły przy produkcji powiek. Kolorystyka miała zawierać fioletowy. Jak to zrobić jak przy fiolecie żaba wyglądała jakby ktoś podbił jej gały. Przeszłam do koloru fioletowo-różowego i jakby sprawa ruszyła z miejsca :) Zbyt długo się nie ruszała bo rzęsy też jakby nie chciały dać odporu i ułatwić mi sprawy. 

Byłoby dobrze, gdyby nie trzeba było złożyć tego w całość :)


 I dylemat,od czego tu zacząć... rzęsa,powieka ?? No nic, udało się :) ale hola hola nie tak szybko. Nie zdawałam sobie sprawy jak duże znaczenie ma ułożenie oka. Przeszłam do szycia i tak trochę na czuja działam, a tu kolejny klops. Ku mojemu zdziwieniu , przed moimi oczami jawi się wściekła żaba :p
 I od początku... oczy na blat i skrzętny dobór ustawienia gałek i dopiero do szycia :) Miała być zalotna i w rezultacie wydaje mi się że taka wyszła :)

 Oko całkiem nie głupie


I całokształt przyzwoity...


KRÓLIK

Z królikiem poszło jakby łatwiej. Mogłam wprowadzić delikatne udoskonalenia ucha. Nie przyprawił mnie o tyle frustracji co ta pani wyżej :)

ucho kłapoucho


kukardka

i królik w całej okazałości :)


DIABEŁEK

Z diabełkiem historia jest krótka.Skubaniec chciał być szybszy niż czas więc robiony był ekspresowo, a właściwie intensywnie bardzo. Najbardziej zadowolona jestem z kolorystyki. Udało mi się kupić kolor iście diabelski. Czerwień pochodzącą od pomarańczu czy też rudości. Jak dla mnie idealny!! Pomysłodawcą był tatuś małego, słodkiego szkraba. Rodzice zgodnie twierdzą, że wzór odzwierciedla temperament małego aktywisty :) Jak dla mnie jest słodki bardzo bardzo bardzo...do schrupania, mówię Wam taaaaaaaaaka słodycz :) Tatuś wymyślił jeszcze wzór na zimową czapę. Ale tu muszę zgłosić męską jednomyślność :) Mój męski od dawna marzył bym zrobiła dla Tośka czapę ze śmigiełkiem. Obiecałam, że zrobię na jesień. A tu niespodziewanie spłynęło zamówienie na taką właśnie produkcję :) Tak więc działać będę w pierwszej kolejności nad czapą dla Tosia bo jesień tuż tuż, a za chwileczkę nad zimówką dla małego diabełka :) A jak mowa o diabełku...

czapa prezentuje się tak

                                                


Z wszystkich  jestem dumna,ale diabełek rozwalił mnie na łopatki. Niby na pierwszy rzut oka nic skomplikowanego, mało dodatków, ale uwierzcie mi,że zrobienie stabilnego stożka i usztywnienie go tak aby stał już na zawsze, nawet po praniu to niestety nic prostego. Z pomysłem musiałam pochodzić ze 2 dni :) Nie wspomnę, że przyszycie rogów w miejscu odpowiednim, a na dodatek równo i symetrycznie ( zaznaczę ,że ok 2:30 w nocy) to nie lada wyzwanie :) Zrobiłam  to najlepiej jak umiem :) Tak czy siak praca przy nim była bardzo, bardzo przyjemna :)




Pozdrawiam wszystkich nosicieli moich czapek oraz rodziców,sponsorów i pomysłodawców :) niech się noszą jak najlepiej :)

niedziela, 2 września 2012

Manewry wszelkie

UUUUU dawno nic nie wyskrobałam. Ale mam wytłumaczenie...zawaliłam się robotą okrutnie. Wyszydłowałam czapę dla Madzi, niestety zdjęcia dostanę w całkiem lepszej jakości pod koniec września. No nic ,poczekamy :) Czapa malinowa też się zrobiła,a dlaczego?? Gdyż misja pobierania miary, została zlecona tatusiowi maleństwa. Z facetami jak z facetami z 36cm obwodu zrobiło się 42cm :p ale w całkiem szybko udało mi się znaleźć dziurkę produkcyjną i czapa jest :) a wygląda...

TAK

 ...I TAK

 ...I TAK

Zdjęcia robione na szybko w czasie przeprowadzki do drugiego pokoju. Musiałam sprzątnąć moją "pracownię" ,"bajzel","sajgon" z dziennego. Jutro mam imieninki i obawiam się że nie byłoby zbyt przyjemnie siedzieć między szydłami,włóczkami, szpilkami, segregatorami itd...
Ale wracając do malinki. Nie lubię robić takich samych czapek,zawsze staram się by różniły się choćby włóczką czy też jakimś szczegółem. Tu zgodnie z Monią stwierdziłyśmy, że w takiej opcji będzie dobrze .Co prawda jeszcze jej nie widziała, wiec czekam z niecierpliwością na opinię. Tamta malina też nie leży w kącie. Okazało się, że przyszła na świat mała dziewczynka co w sam raz na czapkę się załapała :) A Monia miała z głowy prezent powitalny.
A chusta, oooooooo pełno jej...zawzięłam się i dziergam bardzo ,oj bardzo intensywnie. Wytrzeszcz gałek ocznych mam non stop. Powiedziałabym,że zostały mi ostatnie proste czyli ok 10 godzin pracy. Gonię oj gonię. Kolejka produkcyjna się wydłuża a ja mam w planach jeszcze kilka wyzwań. I właśnie...pochwalić się muszę, że zajarałam się czymś okrutnie i tylko niewielu osobom zdradziłam czym...a wam za jakiś czas pokażę :) Podpowiem tylko, że nie zdradzam przy tym szydła :)