TAK
...I TAK
...I TAK
Zdjęcia robione na szybko w czasie przeprowadzki do drugiego pokoju. Musiałam sprzątnąć moją "pracownię" ,"bajzel","sajgon" z dziennego. Jutro mam imieninki i obawiam się że nie byłoby zbyt przyjemnie siedzieć między szydłami,włóczkami, szpilkami, segregatorami itd...
Ale wracając do malinki. Nie lubię robić takich samych czapek,zawsze staram się by różniły się choćby włóczką czy też jakimś szczegółem. Tu zgodnie z Monią stwierdziłyśmy, że w takiej opcji będzie dobrze .Co prawda jeszcze jej nie widziała, wiec czekam z niecierpliwością na opinię. Tamta malina też nie leży w kącie. Okazało się, że przyszła na świat mała dziewczynka co w sam raz na czapkę się załapała :) A Monia miała z głowy prezent powitalny.
A chusta, oooooooo pełno jej...zawzięłam się i dziergam bardzo ,oj bardzo intensywnie. Wytrzeszcz gałek ocznych mam non stop. Powiedziałabym,że zostały mi ostatnie proste czyli ok 10 godzin pracy. Gonię oj gonię. Kolejka produkcyjna się wydłuża a ja mam w planach jeszcze kilka wyzwań. I właśnie...pochwalić się muszę, że zajarałam się czymś okrutnie i tylko niewielu osobom zdradziłam czym...a wam za jakiś czas pokażę :) Podpowiem tylko, że nie zdradzam przy tym szydła :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz