poniedziałek, 9 lipca 2012

Łaciaty na szydle...

Tak jak obiecywałam szybka regeneracja i biorę się za następny kocyk...a,że regeneracja nastąpiła wyjątkowo sprawnie to łaciatka już kawałek widać :)

 
Wzór kolejny raz zapożyczony od Izy. Kolor...hmmm kolor.No i tu przyznać się muszę.Pomyłka ,wielka pomyłka.Zamawiałam co innego a przyszło co innego tzn.wydawało mi się ,że zamówiłam inny kolor :) he wielkie zdziwienie ogarnęło mnie jak otworzyłam paczkę.Oniemiałam, zezłościłam się na siebie jak nigdy (bo się lubię ;p ) ,już miałam rzucić w kąt bo...bo przecież założyłam sobie inny efekt.A jak ja już coś sobie ubzduram to koniec.Ale nic postanowiłam zaryzykować i ku mojemu zdziwieniu na szydle zaczął ukazywać mi się całkiem przyjemny ,wesoły i bardzo męski kocyczek. Niesmak zażegnany ,a kocyk z radością dziergany.



A po końcowej pielęgnacji zapewne będzie prezentował się wyśmienicie.
Mały nosiciel, co jak na razie buja się u Joli pod serduchem ,powinien być zadowolony.







Przy okazji wzór dwustronny,po jednej i drugiej prezentuje się inaczej.Żadna z nich nie wygląda na lewą czy też prawą ,co jak dla mnie jest dużą zaletą.Zapewne na zdjęciach za bardzo nie widać tej różnicy ,która ja widzę gołym okiem.Jest to efekt krótkiej znajomości z moim aparatem.Obecnie się docieramy.Myślę,że jak zupełnie się polubimy to efekty naszej współpracy będą zdecydowanie lepsze :)




Łaciaty spadł z szydła
 I tu czas pożegnać się z łaciatym.Dobrze wykąpany,ukształtowany, pachnie teraz i prezentuje się bardzo przyzwoicie.Można powiedzieć,że gotowy.Teraz pozostaje mu czekać na małego właściciela. Marcel bo tak ma mieć na imię owo dziecię niech się zbytnio nie spieszy na spotkanie.Spokojnie ma jeszcze czas.Łaciaty należy do gatunku cierpliwych.Ciotka Iza jak widać nie bardzo.A oto efekt mojej niecierpliwości.



W trakcie produkcji,był dość sztywny,pozwijany,powiedziałabym niewyraźny.Po odpowiedniej pielęgnacji stał się bardzo przyjemny,leciutki i lejący. Efekt rzekłabym zadowalający :)


Wzór stał się ładnie wyraźny


Kolory ułożyły się całkiem regularnie


Można powiedzieć,że początkowy niesmak został zupełnie zażegnany.Z efektu jestem całkiem zadowolona.Teraz pozostaje nam tylko wprosić się do Jolka dwupaczka i przedstawić łaciatego nowym opiekunom :)



2 komentarze:

  1. o jaki fajny! i popatrz - wzór ten sam, włóczka taka sama (choć w innej kolorystyce), a efekt zupełnie odmienny. i cudny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no byłam przerażona jak zobaczyłam włóczkę,efekt na początku zabijał zapał...ale przemogłam się i dobrze ,bo efekt jakby nieoczekiwany i jakby nieoczywisty.Chyba nie spotkałam się z taką kolorystyką w żadnym sklepie (na czymkolwiek). Mały Marcelino ma kocyk bardzo niespotykany :) A udział przeogromny masz w tym oczywiście Ty. I tu oczywiście podziękowania dla producentki wzoru :)Ponieważ zakolegowuję się z drutem zamierzam się na dwa Twoje produkty. Dla siebie sorbet (włóczka już dojrzewa w "strunowcu") i coś z brumm brumem dla Tosia :)pozdrawiam

      Usuń